Z Arroios jeden przystanek do Alameda, następnie czerwoną linią aż po jej sam koniec do stacji Oriente. Wychodzą z podziemi oczom naszym ujawniała się wielka galeria Vasco da Gama.
Ogromne wrażenie od wewnątrz robi szklany dach, z którego non-stop spływała woda:
Krajobraz przed galerią urozmaicały najprzeróżniejsze rzeźby:
Ile widzisz nóg?
Cały ten "nowoczesny" kawałek miasta zbudowany został na expo 98' o czym świadczyły:
Expo 98'
Idziemy w stronę oceanarium
W tle most Vasco da Gama jest jednym z najdłuższych mostów w europie. Znajduje się na rzece Tag, jego długość wynosi 17,2 km! Budowlę nazwano imieniem żeglarza Vasco da Gamy w pięćsetną rocznicę odkrycia przez niego drogi morskiej z Europy do Indii.
A to nasz dzisiejszy cel - Lisboa Oceanary
Oceanario de Lisboa
How are you?
Przy wejściu powitało nas pro historyczne stworzenie wykonane z puszek!
Wchodząc do Oceanarium witani jesteśmy przez ogromny zbiornik wypełniony po brzegi najróżniejszymi wodnymi stworzeniami. Wywiera ona porażające wrażenie na zwiedzających, zresztą sami musicie to zobaczyć:
Rekin po lewej
Płaszczka!
Mniami :)
Jedno z mniejszych okien z widokiem na zbiornik.
Pyszczek ryby!
Z serii rybek leniwych
Szczęki 3!
Po wielkim zbiorniku wypełnionym po brzegi łagodnymi rybkami, nadszedł czas na pingwiny! Oto i one we własnej osobie:
Ich własny dom w oceanarium.. jedyne miejsce w Lizbonie, w którym to można zobaczyć śnieg
Poważny Pingwin
Okrążając dookoła ogromny zbiornik przechodziliśmy przez kolejne pomieszczenia, specjalnie klimatyzowane, aby zapewnić danemu gatunkowi warunki do życia. Tak oto napotykaliśmy na swojej drodze przeróżne stworzenia:
Złota rybka, pomyśl życzenie..
Żabka
Rak, a raczej jakaś jego odmiana
Mój ulubiony :)
I kto tu się kogo czepił?
Ile widzisz rąk?
Płynny ekran..
Przy głównym zbiorniku
Na koniec pobytu w oceanarium najpiękniejsze podmorski widok jaki może ujrzeć ludzkie oko:
Po wyjściu z oceanarium udaliśmy się pieszo wzdłuż alei fontann pod budynek przypominający kształtem żagiel. Fontany zaskakiwały nowo przybyłych turystów w bliżej nieokreślonym czasie swoją wybuchowością:
Aleja fontann
Po wykradnięciu paru rybek z oceanarium postanowiliśmy ją przysmażyć! Niestety podczas smażenia mikstura, którą wziąłem za olej, dość mocno nadała subtelny aromat naszej kuchni. do końca dnia. Mimo to efekt wizualny jak i smakowy bardzo udany, zresztą sami oceńcie:
Pierwszy home made obiad podczas naszego pobytu w Portugalii
Pierwsze wieczorne spotkanie u nas na Avenida Almirante Reis uważam za bardzo udane. Poznaliśmy miłą holenderkę, której wymówienie imienia sprawiało mi problemy przez kilka kolejnych dni. Zresztą ma ich pięć, kto by tyle spamiętał?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz